logo

5.03.2019r.

Działanie systemu monitoringu powietrza w Warszawie, da się wytłumaczyć chyba wyłącznie za pomocą teorii spiskowej. Stacja oficjalnie jest wyłączona, ale działa. Stacja zostaje zazieleniona mimo, że fałszuje to pomiar. Stacja ma pomiar manualny, ale wysyła wyniki automatycznie do tego za granicę...

Zdradziecka stacja

Do marca 2018 roku w Warszawie zanieczyszczenia komunikacyjne mierzone były na dwóch stacjach: W Al. Niepodległości (przeczytaj "Zielony pancerz") oraz przy ul. Marszałkowskiej (róg Wilczej).

Analiza rejestrowanych stężeń zanieczyszczeń wskazywała, że na Marszałkowskiej były one nieznacznie wyższe. Sensowniej też układały się na tej stacji proporcje PM10 do PM2,5.

stacja monitoringu Marszałkowska

Stacja na Marszałkowskiej miała jeszcze jedną zaletę; każdy mógł na monitorze obserwować na bieżąco aktualne stężenia zanieczyszczeń powietrza. A chcąc mieć szerszy pogląd na jakość powietrza wystarczyło zerknąć na wykresy rejestrujące dwunastogodzinne pomiary.

Komu to przeszkadzało?

Niespodziewanie wyłączono ją na początku tego roku. Ale nadal bezużytecznie sobie stoi, więc można sobie ją obejrzeć.

stacja monitoringu powietrza na Marszałkowskiej

Cały czas mówi się o konieczności uzupełnienia warszawskiego monitoringu o kolejne stacje. A gotowa do pracy stacja od paru miesięcy stoi sobie przy ulicy bezużyteczna.

Jej historia od początku była pokręcona. Ewidentnie ta stacja w tym miejscu komuś przeszkadzała. Bodajże w roku 2013 a może 2014, na stronie WIOŚ zaprzestano prezentacji wyników pomiarów. Biegaliśmy wtedy często robić zdjęcia monitora, który stężenia zanieczyszczeń wyświetlał w najlepsze. Gdy po pewnym czasie ponownie można było znaleźć odczyty na stronie WIOŚ, to były one niekompletne.

Zapytaliśmy WIOŚ - dlaczego? Odpowiedź była tak kuriozalna, że aż trudno uwierzyć, że podpisała ją osoba odpowiedzialna za monitoring.

Z pisma wynikało, że stacja na Marszałkowskiej nie jest żadną stacją mierzącą zanieczyszczenia powietrza, tylko swoistą atrapą służącą niewiadomo czemu.

Dezawuowano tę stację, mimo, że zakup jej sfinansowałł Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Że firma, która ją wyprodukowała to znany producent urządzeń pomiarowych. A wiele polskich jednostek, szczególnie naukowych takie stacje eksploatuje.

Ale czyjś plan wyłączenia tej stacji wtedy nie powiódł się i przynajmniej w 2016 - 2017 stacja normalnie mierzyła zanieczyszczenia i przesyłała dane o ich stężeniach do WIOŚ. Aż do marca 2018 roku.

Wtedy zaprzestano prezentacji danych na stronie WIOŚ, a niedługo po tym na monitorze zaczęto wyświetlać informację o wyłączeniu stacji.

I ten cały czas działający monitor zaciekawił nas

Stacja ujawniła nam swoją tajemnicę

Nam ją ujawniła, ale kogoś przez to zdradziła.

Dlaczego cierpiący na ciągły brak pieniędzy WIOŚ, zużywa od paru miesięcy energię do wyświetlania napisu o wyłączeniu urządzenia?

Odpowiedź jest prosta: napis na ekranie o wyłączeniu stacji to kłamstwo. Stacja nadal mierzy zanieczyszczenia i wysyła o tym informacje.

I to gdzie, na chiński portal http://aqicn.org!

Portal ten, jak i portal europejski, przesyłane co godzinę stężenia zanieczyszczeń powietrza "przelicza" na stopień zagrożenia dla zdrowia ludzkiego.

Chiński portal zanieczyszczenia powietrza

Powyżej raport na chińskim portalu z dnia 28 listopada tego roku z godziny 16,00. Zmierzone i wysłane przez stację na Marszałkowskiej stężenia zanieczyszczeń, ocenione zostały jako średnie zagrożenie dla naszego zdrowia.

Ale proszę zerknąć na wcześniejszy okres: we wtorek od godziny 14,00 i do ok. 7,00 w środę jakość powietrza (w tym przypadku stężenie PM2,5) oceniono jako "niezdrową" (Każdy może zacząć doświadczać negatywnych skutków zdrowotnych. U osób wrażliwych mogą wystąpić poważniejsze skutki zdrowotne").

Jest to ocena jakości powietrza w Śródmieściu na podstawie aktualnych pomiarów.

A z jaką jakością powietrza mieliśmy do czynienia przed "wyłączeniem" stacji?

Europejski indeks jakości powietrza

Do prezentacji posłużył nam wykres wycięty z Europejskiego Indeksu Jakości Powietrza z dnia 28 lutego 2018 roku, zamieszczonego na stronie Europejskiej Agencji Środowiska.
Barwa wykresu, obejmującego okres 100 dni, jednoznacznie wskazuje czym oddychaliśmy w Śródmieściu. Od mniej więcej 20 listopada 2017 roku, przez 96 dni powietrzem zagrażającym zdrowiu i życiu. I wtedy na monitorze stacji pokazał się wyświetlany do dzisiaj napis, o wyłączeniu stacji.

Opisana sytuacja wpisuje się w cały ciąg dziwnych zdarzeń wokół warszawskiego monitoringu. Zdarzeń, których konsekwencją jest bezprawne ograniczanie informacji o jakości powietrza. A to z kolei ogranicza nasze prawo do ochrony swego zdrowia.

Krystyna Kowalska

Na podobny temat

05.03.2019r - Zielony pancerz czytaj więcej...


Tagi: stacja monitoringu, zanieczyszczenie powietrza, PM10, PM2,5, pyły zawieszone, zanieczyszczenia komunikacyjne, zanieczyszczenia samochodowe


www.ekoswiatowid.pl


wszelkie prawa zastrzeżone